nastroje

byłam dzisiaj na końcu świata
nie znalazłam, ani przyjaciela, ani kata
wróciłam do domu
usiadłam na krześle
patrzysz na mnie
to dobrze
jestem ciekawa
jak długo
jak długo potrwa to jeszcze
Zmęczeni humorami życia
Spadamy z drzew
Ostatni taniec
W ramionach babiego lata
Wykąpani w rosie
W kroplach znieczulenia
Odmawiamy
Zauroczeni
Chlebem błękitem
Naszą modlitwę
Droga zanurzona
W żółtej jesieni
Trzymasz mnie za rękę
Uśmiecham się do Ciebie
Nigdy
Nie było tak pięknie

Gdy marzenia stają się nieważne
Gdy codzienność staje w naszej obronie
Gdy nie mamy już innych życzeń
Jedynym pragnieniem
Jest wspólny obiad przy stole
Gdy upragniony spokój staje się przekleństwem
Samotność pokojem bez klamek
Bez godzin na odwiedziny
Gdy...

Stoi stół
Na stole stoi biały talerz
Obok stoi szklanka
Gdy byłam młoda
Miałam męża i kochanka
Stół na osiem osób
Patrzy na mnie siedem zakurzonych krzeseł
Mogłam przecież zjeść z garnka
Gdy byłam młoda miałam
A teraz jedna łyżka mi wystarcza






7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. wciaz szukam spokoju rownoczesnie majac swiadomosc , ze go nie ma...pozostaje akceptacja, a tam jeszcze nie doszlam

      Usuń
  2. piękne... teraz łyżka mi wystarcza... oprócz błękitnego nieba,nic mi więcej nie potrzeba... :)
    pozdrawiam słonecznie w z widokiem na jednego maleńkiego irysa w mojej szklance (bo nie mam wazonu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyobraznia najwazniejsza ;))) i poczucie humoru...bez niego nie wiem gdzie bym teraz byla ;) pozdrawiam

      Usuń
  3. poczułam dreszcz na plecach... życie....

    OdpowiedzUsuń
  4. To wspaniałe... Siedem pustych krzeseł, genialne, podziwiam.

    OdpowiedzUsuń