Teraz
czekam na zimę. Zrobiłam sobie na drutach dwa koce. Brązowy był
już w użytku i grzeje jak piecyk. Dziękuję wszystkim lamom za
wełenkę. Teraz opracuję jeszcze receptę na zimową kawę. Może
trochę cynamonu, syrop pralinkowy i anyż. I niech sypie z nieba
srebrem, a ja nic. Uśmiech na twarzy.
Teraz zima Ci niestraszna:)
OdpowiedzUsuńKoce wyglądają na cieplutkie.
"Koncert" uwielbiam:)
tak! no tak i o tak :)))))
UsuńI jeszcze, że podoba mi się" dziękuję wszystkim lamom za wełenkę" Ja powinnam podziękować merynoskom:) Dziękuję!
Usuńno koniecznie nalezy podziekowac ;) wprawdzie nie jem miesa, ale welny im nie podaruje ;))))
UsuńGratuluję talentu i cierpliwości... ja do roboty na drutach daru nie posiadam... piękny ten kocyk)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
bardzo mnie to wycisza ;) ale za to potrafisz wiele innych rzeczy i emanujesz optymizmem ;)) pozdrawiam
UsuńAleż ty zdolna jesteś:)
OdpowiedzUsuńha ha ...raczej cierpliwa, bo kocyki sie dzierga i dzierga ;)))) ale lubie upiekszac moje otoczenie ;)
UsuńSą świetne :)
OdpowiedzUsuńNa chłodne zimowe wieczory wręcz idealne.
Pozdrawiam serdecznie.
dziekuje slicznie :)
UsuńPiękne! Zwłaszcza ten zielony mi się podoba. Kawa najlepsza w dobrym towarzystwie:)
OdpowiedzUsuńwidzisz , dlaczego nie pomyslalam o tym skladniku ;))) ale tak szczerze, lubie poranki z kawa i samotnoscia zanurzona w jakims tekscie ,)
Usuń